Grecja Antyczna
Dzień 3
Dzień zaczął się wyjątkowo
szybko. O 7:15, po śniadaniu i porannej toalecie, ruszałem już w stronę najpiękniejszego
miejsca w Grecji (jak głosi plotka). Z reguły nie przepadam za traceniem dnia
zwlekając się z łóżka między dwunastą a piętnastą, jednak tego dnia wczorajsze
piwo znacznie utrudniało oderwanie głowy od poduszki. O tej godzinie apetyt nie
dopisywał mi zbytnio, ale zważywszy na to, co znalazłem na śniadaniu, to żadna
strata.
Podróż autokarem zajęła kilka
godzin. Podczas podróży udało mi się zmrużyć na chwilę oko, a w trakcie
przystanku udało mi się spałaszować Spanakopite i poczułem, że znowu żyję. Cóż
to takiego Spanakopita? Już piszę. Spanakopita to rodzaj specyficznego ciasta
francuskiego, kryjącego w środku fetę - tradycyjny pyszny kozi ser oraz podsmażony szpinak. Wszystko podczas pieczenia
zalane oliwą w umiarkowanej ilości. Można znaleźć różne nadzienia, ale to stało
się moim ulubionym. Oczywiście chorwackie burki będą u mnie zawsze na pierwszym
miejscu, jednak w Polsce bardzo ciężko o podobne wypieki.
Bułka ze szpinakiem oraz migający krajobraz za oknem natchnął mnie do napisania tekstu piosenki, który kilka miesięcy później ożył w zespole Kami Kadzie (w którym jestem basistą). Kiedy skończyłem z tekstem autokar zatrzymał się przy badziewnym sklepie z badziewnymi pamiątkami. Skuszony degustacją lokalnego Ouzo wszedłem do środka i sprytnie mijając tłumy gapiów przeszedłem od razu do sedna.
Bułka ze szpinakiem oraz migający krajobraz za oknem natchnął mnie do napisania tekstu piosenki, który kilka miesięcy później ożył w zespole Kami Kadzie (w którym jestem basistą). Kiedy skończyłem z tekstem autokar zatrzymał się przy badziewnym sklepie z badziewnymi pamiątkami. Skuszony degustacją lokalnego Ouzo wszedłem do środka i sprytnie mijając tłumy gapiów przeszedłem od razu do sedna.
Dawniej ouzo powstawało z
wytłoczyn winogronowych, które po destylacji wzbogacane były ziołami. Obecnie
produkcja odbywa się przez dodanie przypraw do spirytusu. Wśród przypraw prym
wiedzie anyż. Przyprawy maceruje się w spirytusie przez okres od doby do kilku
dni, w specjalnie do tego produkowanych kotłach z miedzi. Następnie trunek jest
rozcieńczany i rozlewany do butelek. Oto cała tajemnica greckiego specjału.
Zatwardziali Grecy piją ouzo
czyste, mniej zatwardziali rozcieńczają je wodą. W przyzwoitej greckiej knajpie
trunek podaje się w jednej szklance (na ogół w wysokim kieliszku lub małej
karafce,) a wodę oddzielnie w szklance, tak aby konsument mógł sam zdecydować
jak bardzo chce rozcieńczyć trunek. Podczas rozcieńczania, ze względu na wysoką
zawartość anetolu, który nie rozpuszcza się w wodzie, mieszanina zabarwia się
na jasny kolor. Wszystko fajnie ale ja nie lubię anyżu w takim stężeniu więc,
nieważne jak podane, ouzo mi nie wchodzi i omijam jego ostry smak szerokim
łukiem. Czy z wodą, czy czysty wykręca mnie straszliwie i to stało się również
podczas owej degustacji. Wena stała się przeszłością, a wspomnienia pysznego
drugiego śniadania prysnęły jak mydlana bańka.
Z anyżowym oddechem dojechałem razem z
wypchanym po brzegi autokarem do celu dzisiejszej wyprawy – greckich Meteorów. Z
greckiego Meteor to obszar oddzielający niebo od ziemi. Meteory to obszar geograficzny,
w którym Grecy zbudowali na skałach klasztory – Monastyry. Podczas budowy
zarówno materiały, żywność, narzędzia, jak i sami mnisi wciągane były za pomocą
lin. To był jedyny sposób żeby dostać się na miejsce. Dzisiaj, dla wygody
turystów, do klasztorów prowadzą mosty, kładki i schody więc ich zwiedzanie
jest bardziej komfortowe. Meteory były zamieszkałe przez mnichów od X wieku,
natomiast klasztory wznoszone były od 1336 roku. W sumie wybudowano 24
Monastyry, do dzisiejszego dnia działa ich sześć. Klasztory zrobiły na mnie
spore wrażenie. Są pięknie, wysoko położone i to właśnie widok z góry był dla
mnie największą atrakcją. Zwiedziliśmy 2 z nich, wnętrza zdecydowanie mnie nie
zachwyciły, ale nie jestem fanem zwiedzania kościołów.
Po obiedzie, na
który wchłonąłem musakę, którą uwielbiam, poprawiłem szklanką lokalnego Mythosa[1]
i kontynuowałem gniecenie pośladków przez długie 300 km do stolicy Grecji.
Opis początku tej wyprawy znajdziecie tutaj:
http://indiaexposure.blogspot.com/2014/06/grecja-antyczna.html
[1] Grecki
lager – bardzo popularna marka, umiarkowana goryczka i moc wydaje się dobrze
pasować do upalnego dnia. Firma produkująca owe piwo powstała niedawno – 1970
rok, sam Mythos Lager produkowany jest od 1997 roku i stał się eksportowym oraz
lokalnym sukcesem firmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz